Sukces ma jednego ojca. Oppenheimer – kontrowersyjny i genialny manager
Tego lata Hollywood jak nigdy uraczyło nas mocnymi blockbusterami. Najgłośniejszym z nich jest niewątpliwie "Oppenheimer" Christophera Nolana. To dramat biograficzny o eksperymentalnym fizyku, który na zawsze zmienił świat, nigdy nie dostał Nagrody Nobla, a jego dzieło jest tak samo fascynujące, jak przerażające. Nolan przeniósł na ekrany kin twardą merytorykę, a jego dzieło zapiera dech w piersiach.
Uważam, że czas pomiędzy II wojną światową a upadkiem żelaznej kurtyny to jeden z najciekawszych okresów w historii. Stany Zjednoczone myślały, że są nieomylne i błyszczą na każdym polu, a w kwestiach militarnych i szpiegowskich Związek Radziecki deptał im mocno po piętach. Nie inaczej było w przypadku Projektu Manhattan, który miał być utrzymany w tajemnicy. Jednak ciężko było uniknąć przecieków, kiedy w szczytowym momencie zatrudnia się 130 tys. osób z różnych krajów i o różnych poglądach.
Stałem się śmiercią, niszczycielem światów
Wszystkim dowodził Julius Robert Oppenheimer, którego największym problemem było to, że jak przystało na naukowca – unosił się dumą. Oprócz tego miał tak bardzo otwarty umysł, że był postrzegany jako potencjalne zagrożenie, gdyż nie zamykał się na uważane za destrukcyjne poglądy komunistyczne. Pomimo tak wybuchowej mieszanki generał Leslie R. Groves Jr. zaproponował mu objęcie stanowiska szefa naukowego Projektu Manhattan. Zresztą później okazało się, że Oppenheimer nie był jedynym naukowcem pracującym przy projekcie, co do którego FBI miało wątpliwości.
Jesteś bohaterem, kiedy cię potrzebują
Film Christophera Nolana bazuje na książce "Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej", której autorami są Kai Bird i Martin J. Sherwin. W osi fabuły mamy trzy wątki. Pierwszy z nich to skondensowane początki kariery i oczywiście rozwinięty wątek dotyczący samego Projektu Manhattan, a także tego, co działo się z Oppenheimerem po Hiroszimie i Nagasaki. Drugi to przesłuchania Oppenheimera przed specjalną komisją w sprawie przedłużenia uprawnień do prac przy tajnych projektach związanych z energią atomową. Wreszcie trzeci wątek dotyczy wystąpień przed komisją, która miała zadecydować o tym, czy Lewis Strauss zostanie prezesem amerykańskiej komisji ds. energii atomowej na kolejną kadencję.
Fizyka teoretyczna dla każdego
Christopher Nolan wykonał tytaniczną pracę, ponieważ udało mu się połączyć wszystkie trzy równolegle prezentowane wątki fabularne. Choć film trwa 3 godziny i osoby niebędące pasjonatami fizyki i historii początkowo mogą się czuć zagubione, to nie ma powodów do niepokoju, bo zostaniecie zgrabnie poprowadzeni za rękę przez tę emocjonującą historię. Oczywiście nie oznacza to, że film nie wymaga skupienia, jeśli chce się z niego czerpać pełnymi garściami.
Genialny fizyk czy doskonały project manager?
Choć po amerykańskim filmie o amerykańskim projekcie zakończonym powstaniem pierwszej na świecie bomby atomowej spodziewalibyśmy się, że będzie epatował patriotycznymi uniesieniami, to Christopher Nolan podszedł do sprawy na chłodno. Sam po obejrzeniu filmu miałem dylemat, czy powinienem postrzegać Oppenheimera jako genialnego fizyka, czy może raczej był on po prostu charyzmatycznym przywódcą. Postać naukowca jest tu przedstawiona w wielu wymiarach i jednocześnie poprowadzona w sposób skłaniający do dyskusji.
Sukces ma wielu ojców
Cillian Murphy doskonale wcielił się w główną rolę i zagrał tak, że nawet kiedy nic nie mówi, to zdaje się mówić bardzo wiele. Generał Leslie Groves jest grany przez Matta Damona, który po raz kolejny pokazał, że doskonale sprawdza się nie tylko w filmach akcji, ale również w poważnych dramatach politycznych. W rolę Lewisa Straussa wcielił się Robert Downey Jr. Jest też Emily Blunt jako Kitty Oppenheimer. Choć rzadko wychodzi z cienia swojego męża, to jej postać sprawia wrażenie, jakby była silniejsza i bardziej zdecydowana, ale potrafi też być czuła i umie wybaczać.
Emocjonujący dramat
Czy film oparty w dużej mierze na dialogach może być emocjonujący? Christopher Nolan udowadnia, że tak. Doskonała muzyka, świetne zdjęcia i klimatyczna kolorystyka całej produkcji sprawiają, że 3 godziny mijają błyskawicznie. Wisienką na szczycie tortu jest test Trinity, który został przeprowadzony 16 lipca 1945 r. Była to pierwsza na świecie detonacja broni nuklearnej. Nie ma tu jednak przerysowanych efektów rodem z filmów akcji. Zamiast tego jest emocjonująca sekwencja pokazująca cały proces – od przygotowań po efekt finalny który, choć został podany na surowo, to jednak wgniata w fotel. Wszystko jest okraszone muzyką Ludwiga Goranssona, która nadaje rytm całej produkcji.
"Oppenheimer" już trafił na ekrany polskich kin. To prawdziwa uczta dla miłośników historii i dramatów. Z jednej strony jest biografią ojca bomby atomowej, a z drugiej – filmem skłaniającym do refleksji i pokazującym, że nawet geniusze i ludzie piastujący najwyższe stanowiska w rządzie i armii są bardzo naiwni. Może być przyczynkiem wielu dyskusji albo skłonić do refleksji i z pewnością zapadnie w pamięć na długi czas.