Oppenheimer i energia gwiazd
W swoim najnowszym filmie Christopher Nolan opowiada historię pierwszego uwolnienia energii atomowej. Tej samej, która sprawia, że świecą gwiazdy. To logiczne więc, że w tym celu zaangażował do swojego projektu gwiazdy właśnie. Filmowe, ale lśniące prawdziwym blaskiem.
Christopher Nolan sam jest reżyserską gwiazdą, co trzeba już na początku uczciwie przyznać. Niewielu jest dziś reżyserów takiego formatu. Każdy jego film to wielkie wydarzenie, które również często zapisuje się w historii kina. Po części dzięki technicznej perfekcji, z jaką jest zrealizowane, a także oryginalnemu i innowacyjnemu podejściu do tematu. Po części też dzięki niezrównanej jakości obrazu oferowanej przez najwyższej rozdzielczości kamery IMAX, bez których Nolan nie kręci już niczego od ponad 20 lat. A w dużej mierze także dzięki fenomenalnemu wyczuciu, jakie brytyjski reżyser ma w kwestii zarówno doboru, jak i prowadzenia aktorów.
Nolan zawsze wybiera najlepszych. Nie tych najsławniejszych, nie tych, którzy aktualnie są w modzie i nie tych, którzy zgarnęli najwięcej nagród. Najlepszych. Zarówno na pierwszym, jak i drugim planie reżyser obsadza ich w taki sposób, że nie można sobie wyobrazić w tych rolach nikogo innego. Aktor i postać pasują do siebie idealnie, często tworząc niezapomniane kreacje, które będą wspominane jeszcze przez wiele, wiele lat. Dlaczego? Dlatego że choć drugie imię Christophera Nolana to Edward, to tak naprawdę powinno brzmieć Perfekcja. Kolejny dowód na to twierdzenie poznamy 21 lipca, gdy w kinach zadebiutuje Oppenheimer.
Ulubieniec reżysera
Irlandczyk Cillian Murphy współpracuje z Nolanem już od lat. Razem zrobili już pięć filmów. Murphy grał w nich role drugoplanowe lub nawet trzecioplanowe, ale istotne dla fabuły. I za każdym razem robił to brawurowo, jak to zresztą ma w zwyczaju. W Oppenheimer pierwszy raz zagra u Nolana rolę główną. I można mieć całkowitą pewność, że ją bezproblemowo udźwignie. Nie z takimi rolami już się bowiem mierzył.
Bez hipnotyzującej charyzmy Murphy’ego kultowe 28 dni później z 2002 r. pewnie byłoby jeszcze jednym filmem o żywych trupach. Zamiast tego stało się kultowym obrazem, który wyznaczył nowy kierunek dla całego gatunku. Cillian zrobił z reżyserem tego filmu jeszcze jeden projekt, W stronę słońca. Dla wielbicieli twardej fantastyki naukowej jest to jeden z najlepszych tytułów Sci-Fi XXI w. Ogólnie Murphy zagrał w ponad 50 filmach, często zadowalając się mniejszymi rolami. Prawdziwą światową sławę i uwielbienie widzów przyniosło mu jednak nie kino, a telewizja. Mowa tu oczywiście o doskonałym gangsterskim serialu historycznym Peaky Blinders, w którym mistrzowsko wcielił się w rolę Thomasa Shelby’ego, bezwzględnego szefa brutalnego gangu z Birmingham z burzliwego okresu międzywojennego. Dzięki tej kreacji Murphy ponownie zapisał się w historii kina. I znając jego umiejętności aktorskie oraz perfekcjonizm Nolana, w Oppenheimerze zrobi to jeszcze raz.
Stara gwardia
Dbając o aktorską jakość swojego nowego filmu, Christopher Nolan sięgnął również po kogoś, na kogo mógł liczyć. A trudno jest znaleźć, nie tylko w Hollywood, ale ogólnie całym aktorskim świecie, kogoś pewniejszego niż Gary Oldman. Czy na pierwszym planie, czy na drugim, czy jako bohater, czy jako czarny charakter, ten aktor nie zawodzi nigdy. I z niesamowitą regularnością kreuje wybitne role. Oscara ma tylko jednego, za Czas Mroku z 2017 r. I dwie nominacje. I jeszcze setkę innych nominacji oraz pół setki nagród. Legendą stał się jednak jako Sirius Black z filmów o Harrym Potterze. I jako Zorg z Piątego elementu. I jako Beethoven z Wiecznej miłości. I jako uwielbiający tegoż Beethovena detektyw Stansfield z Leona Zawodowca, jeden z najlepszych czarnych charakterów w całej historii kina. To aktor instytucja, wybitny i niezapomniany – czy to na pierwszym planie, gdy gra Draculę albo Sida Vicioiusa z kapeli Sex Pistols, czy w maleńkich epizodach, gdy gra dilera narkotyków Drexla w Prawdziwym romansie. W Oppenheimerze też będzie miał tylko epizod. Zagra prezydenta Harry’ego Trumana. I zapewne zrobi to jak zwykle, czyli doskonale.
Ogólnie weteranów w filmie nam nie zabraknie. Mistrz adaptacji Szekspira, serialowy detektyw Wallander, a ostatnio brawurowy Hercules Poirot, czyli Kenneth Branagh, też już współpracował z Nolanem. Pojawiał się w jego filmach w scenach epizodycznych, które wynosił na najwyższy aktorski poziom. W Oppenheimerze zagra Duńczyka Nielsa Bohra, drugiego najważniejszego po Einsteinie fizyka XX w. Innego genialnego naukowca, Ernesta Lawrenca, zagra z kolei dobrze znany z Helikoptera w ogniu, Sin City, Zabójczego numeru czy 30 dni mroku Josh Hartnett. Dołączą do nich też rozsławiony rolą Iron Mana Robert Downey Jr. i kultowy Jason Bourne tudzież Marsjanin Matt Damon. Listę starej gwardii zamyka Emily Blunt, odtwórczyni roli żony głównego bohatera Kitty Oppenheimer. Jej też nikomu nie trzeba przedstawiać, bo jest doskonale znana czy to jako Rita z Na skraju jutra, czy Kate z Sicario, czy Evelyn z Cichego miejsca, czy też ostatnio Cornelia Locke ze znakomitego westernowego miniserialu Angielka.
Świeża krew
Do Cilliana Murphy’ego oraz jego obstawy złożonej ze starych wyjadaczy Nolan dołożył także kilku młodych i bardzo zdolnych aktorów. Jeśli wybierzemy się po 21 lipca do kina na Oppenheimera, zobaczymy na ekranie między innymi Ramiego Maleka, czyli fantastycznego Elliota z serialu Mr Robot, podłego Lyutsifera polującego na Jamesa Bonda w Nie czas umierać i przede wszystkim Freddiego Mercury’ego w Bohemian Rhapsody. Genialnego fizyka Richarda Feynmana zagra z kolei młody Jack Quaid, czyli doskonały Hughie Campbell z antysuperbohaterskiego serialu The Boyz. Innego fizyka, Hansa Bethe, zagra z kolei Gustaf Skarskård, czyli niezapomniany Floki z serialowych Wikingów.
Nie zabraknie również młodych aktorek. Olivia Thirlby, która skradła serca fanów jako Anderson w kultowej adaptacji komiksu Dredd, zagra tutaj Lilli Hornig, jedną z niewielu naukowczyń pracujących w Projekcie Manhattan. Zobaczymy tu również nową Czarną Wdowę z Marvela, Florence Pugh. Fani pokochali od pierwszego wejrzenia jej kreację Yeleny Belovej, a tutaj będą mogli zobaczyć ją jako ekspertkę od psychiatrii Jean Tatlock, z którą Robert Oppenheimer przeżył burzliwy romans.
Mamy więc trzy powody, by nie przegapić premiery Oppenheimera. Pierwszy to Christopher Nolan, który zawsze gwarantuje widowisko najwyższej klasy. Drugi to oczywiście fascynująca i dramatyczna historia narodzin pierwszej bomby atomowej. A trzeci wymieniona powyżej znakomita obsada, która nawet bez tych dwóch pierwszych składników wielkiego kina byłaby wystarczającą zachętą do wybrania się na seans. Można to będzie zrobić już od 21 lipca. A właściwie nie będzie można, tylko będzie trzeba.